Kiedy mydlą nam oczy na zielono

Biznes dla klimatu
Udostępnij

Jako konsumenci często jesteśmy poddawani zabiegom tzw. greenwashingu, czyli zielonym oszustwom marketerów,  którzy chcą, nie do końca prawdziwymi argumentami lub ukrywając niektóre fakty, przekonać nas, że oferowany produkt lub usługa ą bardziej ekologiczne niż w rzeczywistości. W polskiej terminologii często używamy dla tego zjawiska również słowa „ekościema”.  Niestety proceder „zielonych oszustw” rozwinął się również w obszarze marketingu terytorialnego.

 

Określenie „greenwashing” zostało po raz pierwszy użyte w 1986 roku przez amerykańskiego dziennikarza Jaya Westervelta w artykule przedstawiającym proceder stosowany przez hotele, które z rzekomej troski o środowisko zachęcały swoich gości do rzadszego wymieniania ręczników. Amerykański dziennikarz skrupulatnie wypunktował, że w tym komunikowanym jako „proekologiczne” zachowaniu, intencje były czysto ekonomiczne. Można rzec drobne mijanie się z prawdą, choć w konsekwencji, rzeczywiście może i środowisko na tym skorzystało… Samo słowo wywodzi się od dwóch słów: „green” (zielony, ekologia, natura) oraz „whitewash”, oznaczające wybielanie czy kolokwialnie mydlenie oczu.

 

Dużo większym „przestępstwem greenwashingowym” była afera Volkswagena, potocznie zwana jako dieselgate. Proceder marki został ujawniony we wrześniu 2015 roku i polegał na montowaniu w samochodach Volkswagena oprogramowania, pozwalającego na manipulację wynikami pomiarów emisji z układu wydechowego. To już trudno określić „mydleniem oczu”, a rzeczywiście wielkim kłamstwem koncernu, które zresztą kosztowało go nie tylko utratę reputacji, lecz również miliardowe odszkodowania na rzecz właścicieli samochodów osnutych skandalem. W niektórych krajach nadal toczą się postępowania sądowe, mające wyjaśnić możliwe naruszenia norm bezpieczeństwa, ochrony środowiska i praw konsumentów.

 

Jakie są główne grzechy greenwashingu?

 

Najczęściej producenci celowo ukrywają niekorzystne cechy produktu lub usługi wybielając się nazwą, np. „ekogroszek” lub innymi elementami produktu, jak np. opakowanie. Stosują też różne nieprecyzyjne zapisy, nie mając na nie dowodu – np. „produkt przyjazny środowisku” lub powołują się na argumenty nie mające związku – np.  w opisie produktów  podaje się, że nie zawierają CFC (chlorofluorowęglowodorów) podczas gdy tak naprawdę CFC zostało już dawno zakazane. Zdarza się, że firmy pozycjonują swoje produkty, jako ekologiczne, bo są „mniejszym złem” – np. ekologiczne papierosy czy przyjazne dla środowiska pestycydy. Niestety firmy też bardzo często wprowadzają konsumentów w błąd używając fałszywych ekoetykiet.

 

Po co ta cała „ekościema”?

 

Przykładów greenwashingu o różnym nasileniu można dziś mnożyć. Oczywiście firmy czy organizacje mają w tym jeden wspólny cel – chcą przekonać do siebie konsumenta, który, jak pokazują badania, coraz częściej wybiera produkt kierując się aspektem przyjazności dla środowiska. Wg raportu „FMCG Brands We Shop by BLIX & Kantar” zrealizowanego w 2020 roku, rośnie grupa eko-świadomych konsumentów, którzy koncentrują się przede wszystkim na ochronie środowiska i ten czynnik biorą pod uwagę podczas zakupów, np. niechętnie wybierając produkty w opakowaniach plastikowych. W innym swoim raporcie pt. „Ziemianie atakują” opublikowanym w 2020 roku Kantar pokazuje, że aż 29% Polaków ma „zielone” wyrzuty sumienia i czują, że powinni coś zrobić dla środowiska naturalnego, choć nie wiedzą jak i może nie zawsze są na to jeszcze gotowi.  To oni często najbardziej narażeni są na ekościemę, w przeciwieństwie do  12% Polaków, którzy deklarują, że żyją ekologicznie, sprawdzają i pozyskują wiedzę nt. postaw ekologicznych i jednocześnie zgadzają się ponosić koszty swoich proekologicznych wyborów. Oni właśnie często wyłapują greenwashing i krytykują za niego tych, którzy go stosują.

 

 

Ekologiczny węgiel? Bzdura! To greenwashing

 

Fundacja Client Earth rozpoczęła kampanię, której celem jest trwałe i systemowe wyeliminowania greenwashingu z branży węglowej. Jak pokazuje sondaż Kantar zlecony właśnie przez tą fundację aż 66% osób ogrzewających swoje domy węglem jest przekonanych, że jego spalanie może być przyjazne lub neutralne dla środowiska, jeśli używa się węgla wysokiej jakości. Prawie połowa (43%) użytkowników „ekogroszku” uważa go za produkt ekologiczny. Tymczasem jak wynika z konsensusu naukowego prezentowanego przez renomowane instytucje badawcze jak IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change), aby uzyskać neutralność klimatyczną do 2050 roku musimy jak najszybciej odejść od spalania paliw kopalnych. W Polce cały czas przoduje węgiel, który jest źródłem blisko 80% produkcji energii elektrycznej. Wg Client Earth węgiel swój dobry PR zawdzięcza producentom „ekogroszku”, którego działania promocyjne mogą sugerować, że jest to paliwo przyjazne dla środowiska. Jak mówi Kamila Drzewicka, radczyni prawna z Client Earth, “Musimy krytycznie przyglądać się reklamom i przekazom, w których podkreślane są aspekty ekologiczne produktu lub usługi. Niestety często mamy do czynienia z greenwashigiem, czyli wprowadzaniem konsumentów i konsumentek w błąd.”

 

Ekogroszek nie jest ekologiczny!

 

Rewitalizacja czy betonozoa? Miasta też stosują greenwashing

Niestety ze zjawiskiem greenwashingu mamy również do czynienia w działaniach samorządów, które niejednokrotnie mówią o ekologicznych i przyjaznych mieszkańcom miastach, a jednocześnie, pod hasłem rewitalizacji (tu warto przypomnieć znaczenie tego słowa – dosłownie oznacza ono „przywrócenie do życia, ożywienie”), betonują wcześniej zielone centra miast, wycinając stare, dające cień i wspierające nas w walce z CO2, drzewa. Zadajmy sobie pytanie czy zrewitalizowane, zabetonowane rynki wielu miast np. Bartoszyc, Kielc, Kutna, Krakowa czy Krzeszowic są ożywione, szczególne w lato, kiedy temperatury osiągają poziomy 25-30 stopni Celsjusza, a cienia na tych rynkach szukać trzeba z latarką? Absurd tego działania pokazał niedawno swoim eksperymentem pewien mieszkaniec małopolskich Krzeszowic, który na rozpalonym letnim słońcem betonie na rynku usmażył jajecznicę w temperaturze powyżej 60 stopni i tym samym pokazał jak bardzo niebezpieczna jest temperatura w tym miejscu dla ludzi i zwierząt w dni których bywa gorąco. Chyba nie o takie „ożywienie” chodziło władzom miasta, decydując się na ten projekt. Warto też podkreślić, że wiele z tych projektów rewitalizacji rynków miast było współfinansowane z funduszy unijnych i z pewnością we wnioskach aspekt bardziej ekologicznych i przyjaznych mieszkańcom miast dzięki tym inwestycjom był uwzględniany…

 

 

 

 

Kontrowersje wokół rewitalizacji rynku w Skierniewicach

 

 

 

Unia Europejska chce walczyć z greenwashingiem w drodze do osiągniecia neutralności klimatycznej

 

Na szczęście Parlament Europejski postanowił, że chce utrudnić finansowanie projektów, które stosują ekościemę i przyjął niedawno kryteria dla zrównoważonych inwestycji. Zgodnie z nowym prawem istnieje sześć celów środowiskowych i będzie możliwość oznaczenia inwestycji lub działalności gospodarczej jako zrównoważonej, jeżeli przyczyni się do realizacji przynajmniej jednego z nich, jednocześnie nie wyrządzając szkody żadnemu z pozostałych. Przegłosowane przez Komisję Europejską sześć celów środowiskowych to: łagodzenie zmian klimatycznych; dostosowanie do zmian klimatu; zrównoważone użytkowanie i ochrona zasobów wodnych i morskich; przejście do gospodarki o obiegu zamkniętym, w tym zapobieganie powstawaniu odpadów i recykling; zapobieganie zanieczyszczeniom i ich kontrola; ochrona i odbudowa różnorodności biologicznej i ekosystemów. Komisja dopuściła również inwestycje o charakterze „przejściowym”, które mogą być sprzeczne z celem neutralności klimatycznej, ale jednocześnie uznane za niezbędne w przejściu do gospodarki zeroemisyjnej – takie inwestycje muszą zachowywać poziom emisji gazów cieplarnianych odpowiadający najlepszym wynikom w danym sektorze. Zgodnie z tym zapisem paliwa kopalne jak węgiel są wykluczone, ale za przejściowe mogą być uznane gaz lub atom, jako pomagające w dążeniu do neutralności klimatycznej przy zachowaniu zasady nieszkodzenia. Jak podaje Parlament Europejski do końca 2021 roku mają zostać przyjęte kryteria dotyczące łagodzenia zmiany klimatu i dostosowania do zmian klimatu, a kryteria dotyczące pozostałych czterech celów środowiskowych – do końca przyszłego roku.

 

Autor artykułu: Sylwia Molewska

 

Źródła:

https://forsal.pl/swiat/unia-europejska/artykuly/7746829,ue-greenwashing-europarlament-chce-utrudnic-finansowanie-brudnych-projektow.html

Ile jest „eko” w ekogroszku? Emisje szkodliwych pyłów przekroczone nawet czterdziestokrotnie | ClientEarth

Greenwashing branży węglowej wprowadza konsumentów w błąd – Noizz