Zrozumieć Wisłę – z Krakowa do Opatowca
Jean Ancel, francuski geograf, nazwał Polskę potamokracją – krajem rządzonym przez rzeki. Doszedł do takiego wniosku obserwując rzekę – konkretnie Wisłę. To było w latach 30-tych XX wieku, jednak już Jan Długosz pisał, że Wisła to „wszystkich rzek polskich czoło i ozdoba”. Na ten moment nie ma żadnych wątpliwości, że spostrzeżenia średniowiecznego kronikarza zdecydowanie mają swoje pokrycie w rzeczywistości. Wisła jest niezwykła. Poznajcie ją.
Zapraszam na opowieść o rzece – osiem dni, osiem odcinków, osiem historii wiślanych.
77 kilometr Wisły. Centrum Krakowa przy Bulwarze Czerwińskim. To oficjalny start smoczej łodzi, tu zebrała się Załoga.
Jednak zanim to nastąpiło dwójka śmiałków zaczęła tam, gdzie Wisła ma swój początek, czyli w Baraniej Górze. Stamtąd biegowo, rowerowo i wpław dotarli do Krakowa. Niestety – ta ostatnia aktywność do najprzyjemniejszych nie należała. Zawodników przywitały martwe szczury na nabrzeżu…

Płyniemy, nie ma na co czekać, wszak harmonogram jest napięty. Szczęśliwie pogoda dopisywała i pozwoliła załodze rozwinąć prędkość niemal 12 km/h. Przeprawa przez śluzę Dąbie przebiegła bez problemu, jednak na 92 kilometrze Wisły pojawiły się pierwsze trudności. Erozja denna poniżej stopnia wodnego w Przewozie powoduje, że w okresach długiej suszy, głębokości w obrębie śluzy zamiast projektowanego 2,5 m spadają do 20-40 cm, co powoduje że wykorzystanie Wisły do żeglugi poniżej stopnia jest możliwe tylko sporadycznie, po wywołaniu sztucznej fali poprzez zrzut wody zmagazynowanej na stopniach Dąbie i Kościuszko. Na to nie możemy liczyć.
Dalej nie popłyniemy. To, co było jednym z największych zagrożeń tej wyprawy, stało się faktem (później się okaże, że nie jedynym). Bierzemy łódkę na plecy i biegniemy… no dobrze, nie do końca. Owszem, bierzemy łódkę, ale na pakę Pana Kazimierza, który zwozi ją do Sierasłowic, gdzie Wisła okazała się mieć swobodniejszy przepływ. Do Opatowca, gdzie zaplanowana była meta pierwszego etapu, pływanie było już czystą przyjemnością.

-
Miliard w kanale
Niestety rzeka poszatkowana jest przez sześć stopni wodnych ze śluzami i 24 km żeglownego kanału. Łącznie to 72 kilometry skanalizowanej rzeki. Jak wynika z raportu WWF „Droga wodna górnej Wisły„, koszt powstania drogi wodnej to miliard złotych, w przeliczeniu na dzisiejszą wartość pieniądza. Każdego roku poważne pieniądze wydawane są na eksploatację i modernizację nieużywanych śluz i całodobową obsługę stopni wodnych. Kolejne koszty generuje utrzymywanie wałów i urządzeń melioracyjnych – co jest strategicznie istotne dla zapewnienia bezpieczeństwa okolicznych mieszkańców.
Droga Wodna Dolnej Wisły to nieopłacalny finansowo i szkodliwy środowiskowo przykład tego, czego nie robić na rzekach. Jeżeli wyciągniemy lekcję z tego przykładu, nie popełnimy kolejnych błędów. Niestety nawet obecne rządowe plany rozwinięcia żeglugi śródlądowej w Polsce powstają ignorując fakty naukowe i ekonomię. Według planów rządowych mamy wybudować wodne autostrady na największych polskich rzekach. W ocenie ekonomistów, drogi E 40 (przez Wisłę i Bug), E 30 (przez Odrę) i E 70 (przez Wartę i Noteć) oznaczają wydanie ponad 210-240 miliardów złotych, podczas gdy koszty modernizacji i dostosowania infrastruktury kolejowej wyniosłyby 34 mld zł. Dodatkowo oznaczałoby to zniszczenie rzek, od których jakości zależy stan środowiska, nasze bezpieczeństwo i jakość naszego życia – tłumaczy Piotr Nieznański, Doradca Zarządu ds. Środowiskowych WWF Polska.
Akcja Wspólnie dla Wisły jest między innymi właśnie po to, by rzeka zachowała swój dziki i naturalnych charakter.
Piotr Nieznański – Podejście do rzek jest destrukcyjne dla przyrody i naszego życia
-
Potężna, dzika rzeka w sercu Europy
Górny odcinek Wisły jest jeszcze stosunkowo wąski, rzeka mocno meandruje, widać szereg dopływów karpackich, które regularnie ją zasilają. Zetknięcie żłobionej przez tysiąclecia doliny z otaczającymi ją piaskowymi i lessowymi wzgórzami robi niesamowite wrażenie! Aby przekonać się jak Wisła wygląda naprawdę trzeba wydostać się poza obwałowania przeciwpowodziowe, betonowe nabrzeża i stopnie wodne. Łódź to genialny sposób na spojrzenie na rzekę z innej perspektywy, zaprzyjaźnienie się z nią, poznanie jej prawdziwego, dzikiego i naturalnego oblicza.
Wisła jest swoistym kręgosłupem doliny. Dolinę kształtuje woda, napędza swoim nurtem tutejszą bioróżnorodność. Chociaż nie jest ona na wyciągnięcie ręki – trzeba cierpliwości, czasem szczęścia, by dostrzec ukryte w szuwarach piękno. Pamiętamy, że jesteśmy tylko przechodniem, któremu natura pozwala się zauważyć. Nie chcemy jej niepokoić, płyniemy.
fotografia w nagłówku: Jerzy Serwatka, uczestnik wyprawy „Wspólnie dla Wisły”

CZYTAJ WIĘCEJ: